Wrzesień 2013
fot. Katarzyna Widmańska
To była dziwna klientka. Od samego początku czułem w niej jakąś inność. Włosy zupełnie naturalne. Czterocentrymetrowy odrost z pełnego jeża. Miałem zapytać o kawę, ale ona wcześniej zadała pytanie:
- ma Pan wielu przyjaciół?
- Mam kilku bliskich i i całą plejadę dalszych – odpowiedziałem, nie zdążywszy zastanowić się nad tym, dlaczego obcej kobiecie w ogóle odpowiadam
fot. Katarzyna Widmańska
Nie lubię takich sytuacji. Oj, nie lubię. Przychodzi ktoś z gotową propozycją nowej fryzury, a w mojej głowie tkwią dwa pewniki: że ta osoba decyzję już podjęła i że jest to dla niej fatalna decyzja. Najczęściej pojawia się w niej jedno magiczne słowo: GRZYWKA. Mieć czy nie mieć? Oto jest pytanie.
Oni zawsze byli parą. Nikt nie pamięta czasów, kiedy Ona i On nie znaczyło jedności. Jak była impreza, wiadomo, że będą razem. Ich „Oni” było takim pewnikiem, jak wyniki meczów naszej reprezentacji piłki nożnej. Ja, odkąd pamiętam, zmagałem się z moimi demonami, upadałem i powstawałem, a Oni od lat zakochani w sobie. Nigdy nie słyszałem, by się pokłócili, rozstawali, darli szaty. Ot, taka licealna para, zgodnie ćwierkająca.
fot. Katarzyna Widmańska
- Moja mama na takiego znajomego, który jest wytatuowany od stóp do głów i strasznie śmiesznie się ubiera – opowiada w klasie Ośmiolatka.
- Że też mu się chce tak wygłupiać. Nudzi mu się i z kasą nie ma co robić – dopowiada Dorosły
Tak jak Barack Obama musi przekonać Kongres do sensowności inwazji z Syrii, tak ja
musiałem użyć całego mojego uroku osobistego i siły głosu, by przedrzeć się przez zalew
tonu nieznoszącego sprzeciwu i przekonać panią Krystynę, że trwała i srebrny hełm na
głowie nie stanowi wymarzonej oprawy dla jej twarzy.
fot. Katarzyna Widmańska
Złośliwości. Złośliwości. Złośliwości. Są ludzie, którzy zioną nimi na prawo i lewo. Dowolny komunikat, który formuują do świata, musi zawierać szczyptę frustracji i goryczy. Kinia była idealną realizacją takiego modelu komunikacji. Sączyła żółć zawsze i wszędzie. Dlatego, gdy poznała Pawła i oznajmiła, że są parą, fala współczucia – niekoniecznie motywowaną solidarnością plemników, ale raczej zwykła ludzką empatią - przetoczyła się przez grono znajomych. Budowali niezliczone wersje potencjalnych komentarzy Kinii na temat sprawności seksualnej czy inteligencji jej wybranka. Dlatego zgodnie oniemieliśmy, gdy pewnego dnia Kinia i Paweł pojawili się na grillu, a ona brzmiała jak połączenie Gandhiego z Matką Teresą.
fot. Katarzyna Widmańska
Sezon ogórkowy sprawił, że tematem numer jeden – oczywiście z braku innych tematów – stała się moja waga, a raczej jej diametralne obniżenie. JA czternaście kilogramów chudszy zdecydowanie wyzwoliłem u bliższych i dalszych znajomych królika konieczność skomentowania nowej rzeczywistości.
Pochlebiało mi to. Dodawało smaku kolejnym warzywom na parze i osłabiało tęsknotę za bliską przyjaźnią ze słodyczami.