Lipiec 2016
Ich związek zawsze był specyficzny. Marek zawsze u wszędzie był liderem. Uwielbiał rządzić. Rozdawać karty. Ewę traktował jak dopust boży. Ona cichutka. On - pan i władca. Ciągle przy niej powtarzał, że kobietę trzeba sobie wychować. Że na delegacji to nie zdrada. Że facet jest od rządzenia, a kobieta - od słuchania. Znam ich prywatnie. Ewa też jest moją klientką. I zawsze, zawsze korciło mnie, by ją podpytać, czy jej nie przeszkadza takie traktowanie, ale jakoś w ostateczności nigdy tego nie zrobiłem. W ten piątek tak się złożyło, że najpierw przyszła do salonu, gdzie czesałem ją na wieczorną kolację, na której siedzieliśmy przy wspólnym stole. Ewa, Marek, kilkoro innych znajomych i ja. Scenariusz zaczynał się powtarzać. Marek perorował jak zwykle. Wszyscy zrezygnowaliśmy z oczekiwania jakiejś zmiany. Gdy tymczasem niespodziewanie Ewa weszła do akcji.
- Nienawidzę skurwiela. Nienawidzę - wpadła z szałem na twarzy
- Spokojnie Kasia spokojnie. Mówisz o swoim aktualnym facecie? - próbowałem wprowadzić spokojniejszą tonację do naszej rozmowy. Ale Kasia zdecydowanie była w hardrocku i smooth jazz akurat w tym temacie w grę nie wchodził.
- Właściwie to już byłym. Skończyła się miłość. Pojechał na zjazd integracyjny. Wrócił w niedzielę w nocy. Myślał, że śpię. Chciałam, żeby tak myślał. Padł ale oddech miał taki, że mógłby igły w szpitalach odkażać. Czysta wóda. Prześwietliłam torbę.
Nie można powiedzieć, że Kinga jest gruba. Nie można powiedzieć, że nosi za dużo biżuterii. Nie można w końcu definitywnie stwierdzić, że w jej domu jest za dużo bibelotów. Wszystkiego niby nie jest za dużo. A jednak nie można powiedzieć, że nie jest gruba, że ma mało biżuterii czy że w jej domu panuje japoński minimalizm. Coś było niespójnego ale nie potrafiłem nazwać, co to było.
Przyszła w tamtym tygodniu. Weszła. I już tego czegoś nie było. Tego czegoś, co mi w niej nie pasowało. Niby nic. Wyglądała tak samo ale jednak coś było inaczej.
Lato w tym roku zapowiada się upalnie. Poza tym, coraz częściej Polski spędzają wakacje na egzotycznych plażach. I wreszcie, po latach upada mit, że długie włosy zawsze dodają kobiecie uroku. Otóż uroku każdej kobiecie dodadzą wypielęgnowane i nawilżone włosy. W różnych wersjach. Paradoksalnie są kobiety, którym długie włosy dodają kilogramów. Szczególnie gdy warkocz jest ciężki a pani nie należy do najszczuplejszych. Tymczasem zadbane włosy, odpowiednio przycięte nadadzą sylwetce lekkości i świeżości.
Zadzwonił telefon.
- Czy u Państwa głowę myje mężczyzna czy kobieta?
Samo pytanie zdziwiło mnie nieco. Ale ponieważ ostatnio pielęgnuje w sobie otwartość na wszystko, co się wydarza, odpowiedziałem uprzejmie, że tak, że myją mężczyźni.
- A bez mycia by się nie dało? W domu bym umyła.
- Jak Pani wygodniej - odpowiedziałem, dalej tkwiąc w decyzji, by niczemu się nie dziwić - ale zawsze jest lepiej umyć na miejscu. Lepiej potem strzyżenie idzie. Proszę przyjść. Pogadamy.
To miało być spotkanie na szczycie. Znałem obie panie niezależnie, ale nigdy, przenigdy nie wyobraziłbym sobie ich przy jednym stole. Gdy wieczorem zobaczyłem w kalendarzu, że na drugi dzień są umówione na tę samą godzinę, tylko że Kama do Wojtka a Joanna do mnie, zamarłem. Kama należy do elity krakowskich ekskluzywnych prostytutek, która oprócz usług bezpośrednich, świadczy również te przez Skype. Joanna z kolei należy do elity duchowej tego miasta. Jest znaną katolicką dziennikarką, autorką bloga o szczęściu w rodzinie i naturalnych metodach antykoncepcji. One na przeciwko siebie, to tak jakby posadzić Małgorzatę Terlikowską i Magdalenę Środę. Postanowiłem poruszać tylko bezpieczne tematy. Niestety, Kama uprzedziła mnie swoimi opowieściami.